Marzysz kapeluszu by ulecieć w niebo?
Ty,
który węszysz pod wiatr i szukasz człowieka,
spójrz tylko! rozejrzyj się wokół, toż
kosmos cały
żywym człowiekiem ocieka!
Wierz mi:
nie wszyscy ludzie mają kły narwala,
nie wszyscy mają ssawki na powierzchni skóry;
wygolone brwi. Popatrz tylko,
na te soczyste dziewczynki jak mandarynki
o twarzy jak bułka,
na te wszystkie w okół rozćwierkane nosy,
co mydlane puszczają banie, takie lśniące
bańki ze szkła.
Ty,
który wznosisz oczy wzwyż, na jasny NIEB tramaryn
wejrzyj w głąb siebie:
walczący w tobie kwas moczowy i kwas żołądkowy
ryczą jak osły,
zielony jelonek i gwiazdy zielone
skaczą jak krowy. ( Jak nieznośnie. Kurz. Muchy; bzz. bzzz)
I w kapelusz wpięta pięta.
( utytłany szkarłatnymi cętki
SŁOŃCA sturogi olbrzymi łeb krowi
wydał bezsilny urwany ryk, prędki):
mmu.
[ dialog z poezją Anatola Sterna]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz