wtorek, 27 grudnia 2011
antologia doczesnych& feedback zza ekranu
Heretycy wierzą w oślepiający blask żarówki. Mary Jo Bang nie
wierzy, że dym po wybuchu fajerwerków jest różowy. Spinoza
uwierzył w zły temperament kobiety. Grzebalski ukrywa się
w naparstku cienia [ Cecko! Cecko!]. Sosnowski ma patent
na pantum i rondelki / odrębnie będą omówione oceany/.
Podgórnik niczego się już nie pozbędzie, jednak na epitafium
wciąż jej za wesoło. Muszyński jest odwrócony / podobno
wyjechał na Kajmany/. Sośnicki nosi w żołądku nieprzyjemny
kłąb - spróbował połknąć wacik? Niech mu go ktoś wyciągnie!
Świetlicki - nie śnij mi się! Nie śnij! Wencel wierzy nie
tylko w blask żarówki ale w na wieczi, wieczi w krzyżu.
Foks unosi trzy psy jedną ręką, chociaż sam nie wie po co.
/ Cecko! Cecko! - ty świnio woła większa do mniejszej -
przepraszam, czy tu piją?/ Honet każdego lata pali ziemię
i anyżkowe cząstki w oddechach kobiet /. Rok się przetoczył
miarowo i jest znów - ten sam?! MLB trafił w maciupeńki
kwadrat telewizora: puff! puff! - ożesz ty precyzjo!
Widemann w duszy nienawykłej do ukłonów, pozostał cielesno -
bolesny. Pióro ma komplet, którego nikt mu nie ukradnie -
za długo, jak na mój gust. Maliszewski o Zadurze: 'niczym
Sitonen przemierza pamięć szerokim, łyżwowym krokiem
poematu', a sam lepi figurkę na zboczu świętej góry,
która go pochłania. Gryko trawi w trzech najczęściej pożądanych
pozycjach - treść zostaje w ustach. Klejnocki podąża
za beztroskim śpiewem drozda (a jednak! a jednak!).
Lipszyc założył sztywny płaszcz logiki i powiesił na kołku
w przedpokoju Dionizosa. Muller dała się zwabić, jak mucha
na lep języka, a teraz zwabia innych w lingwistyczną pułapkę.
Kasprzyk zanimalizował telepatycznie teorię literatury,
byśmy wszyscy potrafili węszyć za tym samym - więc
najpierw katar na-sienny, potem kiełkowanie. Brzoska jest
od dawna drukowalny, ponieważ w przejściu podziemnym
literatury są pewne miejsca, w których sprzedaje się
przepustki - płynne / Widemann nie zaprzeczy? /. Pluszka
- bez -uszka - podchodzi do kobiety, jak do konia:
przede wszystkim ostrożnie i nie od tyłu, bo babcia kazała
przysiąc na kolorowe zdjęcie Jezusa, że będzie wypełniał
jej wolę. Rżany zaś sobie bije brawo, choć to obraz
cokolwiek nieśmieszny. Cyranowicz? Ogląda swoje książki,
gotuję fasolkę na fest i od rana ma ochotę na kino - pochwalam.
Jest praca twoich dłoniach. I czysto. Jak po nikim.
A ty? Czy należysz do osób, które wstydzą się zapytać
w aptece o lek na hemoroidy? W trosce o symetrię dodam,
że próżność jest potężniejsza od wstydu, a jej leże
tkwią w letargu nudy, więc cyrki odprawia. Otóż i ja.
Susan Candelario
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz