Po pępowinie, do początku wszechrzeczy
leci w tył głowa, by poddać się próbie oddzielenia.
Klamka szczęka zwodniczo. Piec mózgu
otwiera wątrobę tłumacząc zastygłemu w ciszy
przedmiotowi maniakalność energii zaklętej
w ruchu, który właśnie się zaciął.
Jak doprowadzić do autodestrukcji prostotę
ducha, a następnie do pogodzenia się i powrotu
do stanu: chachachachaaa!? te wszystkie lata rytmu
stawania się i umierania - najczęściej z miłości
do cynowej łyżki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz