czwartek, 8 kwietnia 2010

ANIME

[1]

BŁĄD PAMIĘCI

Filozofio indywidualizmu epatująca ideowym Oderwaniem - kim nie jesteś? Jeśli ja Jestem Tobą: strzało pożądania w beztroskim dementi, lapsusie filantropijnego szastania słowem...Nic się nie dzieje. Nic nie przestaje się dziać. A

krew pulsuje w skroni. Krew TO życie. Chciałoby się mieć zimną
krew...


ŚWIĄTYNIA EGO

Zamknięta w mętnej bani mgły, w której niczym ryba poruszam się bezgłośnie wraz z bezbarwnymi łysinami mężczyzn i topniejącymi jak oliwa nagimi plecami

jadowicie umalowanych kobiet, podążam w kierunku rozpalonego do czerwoności pieca ognistego, który połknie szarzyznę, mętniactwo, kurz, kobiety, mężczyzn i mnie.

[TO kłębowisko motywów pustki, złudności, nierealności niepostrzeżenie towarzyszy mi bez przerwy i jest w istocie symbolem głębszych intencji, niezależnych od woli.]

Nagle pojawia się Uczucie, które niczym sprężyna grupuje wokół jednej osi element Nadziei - ponieważ niepodobna znaleźć własne, osobiste szczęście bez zmiany ogólnej – to

tylko złudzenie. Próbuje zrozumieć dlaczego moje myśli prowadzą do rezonerstwa, a uczucia do sentymentalizmu. I sprawa podwójnej wibracji: ukryć zło czy je upiększyć?


DO CÓRKI

ZAKOŃCZENIE wydarzeń jest w gruncie rzeczy sprawą przypadku i tylko zewnętrznie wiąże się ze słowami: dostrzegam i odtwarzam przekleństwo tajemniczego fatum, które z pokolenia na pokolenie wysysa z nas siły. A jednak nasze geny przetrwały biologiczną degenerację nie po to, by teraz poddać się duchowemu bankructwu, moralnemu skostnieniu, absolutnej i strasznej pustce wewnętrznej. NIECH myśl unosi się, jak błona na powierzchni wody…



PO UWOLNIENIU

TO nie wynika z braku czasu, TO - mam - NIE - dokończone – charakter przestrzeni: pod zewnętrzną powłoką przesuwa się sznur postaci, niczym ruchoma galeria kontrastów, przyziemnych namiętności; na wskrośprozaiczne, a niekiedy żałosne i odrażające upozowanie dramatu: żeby tylko nie wyjść na durnnia! I jego finał: liczę na gwałtowne i niezbędne rozwiązanie. Obudź mnie.


PARAMI


Przechodził obok i splótł się ze mną siewca ciężkiej jak ołów rzeczywistości To co dobre i ludzkie zaczęło kiełkować przez grubą warstwę wszelkiego bydlęctwa i draństwa. Dwa koła współśrodkowe zaczęły się przecinać nie nakładają się na siebie. I ten korowód pryncypiów na odchodnym - TO nie ma końca