sobota, 7 sierpnia 2010

Konkurs Poetycki

Konkurs Poetycki pt. „Ukryć zło czy je upiększyć?”


Czas trwania konkursu: 6 sierpnia – 26 sierpnia 2010.



[wywrota]
Redakcja Wywroty.pl ogłasza Konkurs Poetycki „Ukryć zło czy je upiększyć?”



Temat konkursu został zaczerpnięty z wiersza Aleksandry Zbierskiej (niepublikowanego dotychczas w druku zwartym). Konkurs jest tematycznie ukierunkowany na problem konfliktu między etyką i estetyką w poezji, pytanie zawarte w temacie konkursowym celuje w problemie wolności w sztuce.

Zasady Konkursu:



1. W konkursie może wziąć udział każdy Autor posiadający konto na portalu Wywrota.pl.

2. Forma wiersza jest dowolna.

3. Każdy Autor/ Autorka może zgłosić do konkursu tylko jeden wiersz, niepublikowany w druku zwartym, prasie, lub Internecie i nienagradzany w innych konkursach.

4. Wiersze wklejamy w forum poetyckim Wywroty, w zajawce wpisując temat konkursu (wiersze nie będą autoryzowane do dnia rozstrzygnięcia konkursu).

5. Jury nagrodzi najlepsze wiersze atrakcyjnymi zestawami tomików poetyckich, płyt, książek i czasopism literackich. Zestawy wybierają sami Laureaci spośród propozycji Redakcji.

6. Najbardziej oryginalny tekst zostanie uhonorowany osobną nagrodą.

7. Czas trwania konkursu: 6 sierpnia – 26 sierpnia 2010.

8. Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi do dnia 1 września 2010.

9. Nagrody zostaną dostarczone Laureatom pocztą.

10. Najciekawsze wiersze zostaną opublikowane na głównej stronie Portalu Wywrota.pl wraz z odnośnymi komentarzami Jurorów.

11. Wszelkie niejasności związane z zasadami konkursu rozstrzyga Redakcja Portalu Wywrota.pl.

Obradom Jury przewodniczy Aleksandra Zbierska – poetka, autorka tomów Panoptikon (Jastrzębie Zdrój 2009’) i Wibrujące ucho (Opole 2009’). Tomy poezji tej autorki stanowić będą nagrody w konkursie. Kolejnym Fundatorem nagród w sierpniowym Konkursie Poetyckim jest Wydawnictwo Zysk i s-ka. Pełna lista nagród zostanie opublikowana po zamknięciu konkursu.

Sekretarz Jury – Paweł Kaczorowski





Patronat medialny:
Wywrota - komuna internetowa

http://www.wywrota.pl/db/artykuly/17577_konkurs_poetycki_pt_ukryc_zlo_czy_je_upi.html








Nisza krytyczno - literacka /3/

„Dialogi Zbierskiej”

Zarówno „Wibrujące ucho” jak i „panoptikom”, choć różne pod względem warsztatowym i wydania, opowiadają o cielesności, wulgarnej seksualności i refleksji na temat śmierci ciała pojawiających się w konsekwentnie dobieranych sytuacjach lirycznych.



W Uczcie Platona, jako czwarty z kolei mówca, dochodzi do głosu Arystofanes. Ponieważ każdy z uczestników tego spotkania musiał wygłosić laudację ku chwale Erosa – tak bożka, jak i miłości samej w sobie, w kulturze greckiej utożsamianych ze sobą – ów komediopisarz przedstawił zebranym żartobliwą historię o trzech płciach ludzkich, które stąpały pierwotnie po ziemi. Człowiek był podówczas złożony z pierwiastków męskich i żeńskich stanowiąc niemalże doskonałą istotę androgeniczną. Elementowi męskiemu istoty ludzkiej przypisano symbol słońca, żeńskiemu – ziemi a ich połączeniu – księżyca. Tacy ludzie mieli dwie głowy, czworo rąk i nóg, oraz po dwa „miejsca wstydliwe”. Skoro były to potężne istoty, zdolne nawet zapomnieć bogów greckich czy przeciwstawić się im, ci ostatni postanowili ludzi rozdzielić, przepoławiając ich na równe części. Od tamtej pory każdy człowiek szuka swojej drugiej połówki, lecz pośrednio stworzyło to także nowe konflikty na płaszczyźnie relacji kobieta – mężczyzna.


[panopticon]
Aleksandra Zbierska prowadzi podobny dialog, lecz nie ku chwale miłości, a wynikający z rozdzielenia płci i powstania problemów tej odwiecznej dychotomii. Zarówno Wibrujące ucho jak i panoptikon, choć różne pod względem warsztatowym i wydania, opowiadają o cielesności, wulgarnej seksualności i refleksji na temat śmierci ciała pojawiających się w konsekwentnie dobieranych sytuacjach lirycznych. Tyle, jeżeli chodzi o systematykę podejmowanych wątków – odstępstwa zostawiam ku radości czytelniczej.









Trwało to dłużej, niż bodaj wszystko dotąd. I oto jest
w półśnie. Śni mu się chłopiec, ma wielkość kropki na końcu
tego zdania. Nie może krzyczeć, ani płakać, nie odczuwa
żadnego z tych fizycznych cierpień. Coraz mniej pamięta,
niedługo uzyska człowieczeństwo, by móc odczuwać ból.

(In flu. Spowiedź poety, „Wibrujące ucho”, s. 25)

Powyższy fragment sugeruje, że konstytutywna dla człowieczeństwa jest zdolność odczuwania bólu. Nie jest to oczywiście prawdą, jednak wiersz mówi nam co innego drogą indukcji: płacz i krzyk z cierpienia jest nieznany zwierzętom, one cierpią po cichu; utrata pamięci, jawiąca się nieraz jako błogosławieństwo, jednocześnie pobudza rejony bólu egzystencjalnego. Poetka wyłożyła tu wszystko, z czym możemy się spotkać podczas lektury obu jej książek. Ponieważ składamy się z ciała i jesteśmy przy tym istotami ludzkimi, skazani jesteśmy na cierpienia. Idąc dalej – uzyskując człowieczeństwo (zdolność poznawania świata tylko dla zaspokajania ciekawości, odczuwanie empatii, integracja ze społeczeństwem) – odkrywamy w sobie kolejną możliwość do bycia nieszczęśliwym, o czym świadczy ostatni wers wiersza. A jednak lekarz z Zacznijmy od trzciny. Za domem jest („Wibrujące ucho”, s. 15) „Z natury tak delikatny / grzebie we wnętrznościach, ponieważ choroba / to piękno.” I w tym samym wierszu padają słowa: „Ładna jest krew / zmieszana z piachem.” To nie tylko turpistyczna manifestacja, ale przede wszystkim założenie, iż cierpienie może mieć swój początek w dobrych intencjach.

Eksploatacja cielesności u Zbierskiej jest niewątpliwą konstantą. Wiersz tytułowy drugiego tomu, panoptikon, zaczyna się od słów: „Ciało nie zdaje sobie sprawy, / jak i kiedy dorastają jego dzieci (…)”. Sprowadzenie człowieka tylko i wyłącznie do materii jest punktem wyjściowym do rozważań nad jego przeznaczeniem i dysponowaniem nim przez umysł/duszę [niepotrzebne skreślić]. Myślenie, jako wzajemny stosunek popędów, żądz i namiętności, zawiera w sobie to, o czym głównie traktują obydwa tomy, czyli ekspresję negatywnych uczuć wobec rzeczywistości. A ta ostatnia przybiera wiele dogodnych figur: to obojętnych mężczyzn, a to znów chrześcijańskich odnośników, Zaratustry czy agentki Skali (nazwanej Ślepym Losem; swoją drogą autorka uderzyła w tym wypadku wyjątkowo mocno w postmodernistyczne nuty, tworząc nieciekawe wersy w stronę – czego? no właśnie!). Zbierska nie pozostawia czytelnika ze zwykłą suchą relacją, a dzieli się z nim swoimi przemyśleniami, które mogłyby równie dobrze przybrać postać aforyzmów. Ów zabieg łączy ze sobą spięcia na płaszczyźnie poetyckiej z kreacją możliwie autentycznego, żywego podmiotu lirycznego.


[wibrujące ucho]
Żeby to zrozumieć trzeba sobie uzmysłowić, że metafora nie jest domeną poezji. Wobec tego Zbierskiej jest coraz bliżej poezji programowo antypoetyckiej, którą się pasjonuje (o czym można się dowiedzieć z okładki Wibrującego ucha) – a postęp widać szczególnie w drugim tomiku z 2009 roku. Idąc tym tropem można wywnioskować, że powtarzając gesty takich poetów jak Charles Bukowski, James Tate, czy na naszym polskim gruncie Marta Podgórnik, autorka panotikonu kontynuuje linię poezji wulgarnej, przeciw-estetycznej i przeciw-moralistycznej. Umieranie zamienia się w „zdychanie” (Część III: a zdychać wcale nie trzeba, „panoptikon”), miłość w „dać dupy” (Miłość, „Wibrujące ucho”) a symbole falliczne w „kulturę fiuta” (Zapytałam, dlaczego to zrobił, „Wibrujące ucho”).

Dlatego rozmowa, która toczy się w twórczości poetki pomiędzy kobietą a mężczyzną przypomina potyczki na polu bitwy, wraz z negocjacjami, zawieszeniem broni i brutalnymi atakami. Ważne są tutaj wiersze, w których dochodzi do głosu druga strona, tj. płeć męska. Wypowiedzi mężczyzn mają szczególny charakter: podmiot liryczny mówi, „bo czuję się zmuszony” (Słowo, co spało, „Wibrujące ucho”, s. 16). Taką intencję można wyczuć w innych wierszach z męskimi bohaterami – są zmuszeni, bo ktoś wymaga od nich odpowiedzi, chociaż „nie potrafię / tego dobrze opowiedzieć” (Skarga zegarka, „Wibrujące ucho”, s. 19), z góry przeświadczeni o wartościowaniu ich słów (drąc koty, „panoptikon”, s. 9). Mimo to odgrywają ważną rolę nie tylko jako figury retoryczne. Wydawałoby się, że chcą ukazać swoją pozycję w systemie, który poetka stworzyła na potrzeby tomików – systemie na wskroś matriarchalnym, gdzie kobieta pełni funkcję lidera grupy. Mężczyzna, który nie może rodzić, a więc tworzyć życia, zastępuje je mową, werbalnie kreuje świat. W tym kontekście wiersz Umarł („Wibrujące ucho”, s. 30) nabiera prawdziwie tragicznego charakteru:

leży martwy, zwyczajnie, jak zawsze
leżą martwi, jakoś nie specjalnie ciężko,
choć po trupiemu, za zawsze złamaną
głową na poduszce. Nim zstąpi duch, by
odnowić oblicze ziemi, on tej ziemi nabierze
do płuc.
(…)
Boga nie ma, a jeśli jest, to złożył nas w ofierze
przypadku, do którego należy. Płakać
powinny matki, że muszą rodzić dzieci;
szczęśliwi tylko ci, którzy już umarli.
Myślę umarł, pójdę żyć.

Nabieranie ziemi – która jest symbolem kobiety (m.in. wspomniana Uczta) – do płuc tworzy wizję toksycznego związku, tym bardziej tragicznego, że podmiot liryczny odnosi się obojętnie do tego faktu – ostatni wers tego wiersza.

Zbierska pisze o śmierci dużo i niebanalnie, aczkolwiek zdarzają się jej niezbyt wprawne wpadki („Śmierć przez utopienie lekka nie jest”), połączone z dziwnym manieryzmem używania znaku „&” w miejsce „i”. Mimo to śmierć ciała, jaką napotykamy w obydwu tomikach, jest zupełnie odmienna od tych studiów nad nią, jaką znamy z utworów innych polskich poetek – chociażby zmarłej po długiej chorobie Haliny Poświatowskiej. Otóż autorkę panoptikonu interesuje tylko to, co dzieje się z człowiekiem tu i teraz, bez metafizycznych odniesień. Pominięcie kwestii życia pozagrobowego pozwala podmiotowi lirycznemu brać odpowiedzialność za siebie, bez odwoływania się do „zewnętrznego trybunału”, i tę ideę widać szczególnie w słowach wiersza kosmiczny purysta: „I teraz my: Nowi Ludzie zebraliśmy się z odwagą / do pracy nad zharmonizowaniem życia i – rozumie się / samo przez się – zharmonizowaniem myśli (…)”. Porzucenie wiary w życie po śmierci daje „Nowym Ludziom”, a więc przede wszystkim bohaterom książek Zbierskiej, możliwości układania świata po swojemu. Nowe życie poprzez kontekst śmierci „śmierci”. To chyba najbardziej zainspirowało mnie podczas lektury tak Wibrującego ucha jak panoptikonu – istnienie subtelnych niuansów kierujących czytanie na inne tory, gdyż wiedzę zdobywa się w trakcie czytania, a więc nieraz trzeba wracać, by zrozumieć poprzednie fragmenty, tworzące spójną i inteligentną całość.

Dorobek twórczy Aleksandry Zbierskiej to dopiero dwa tomiki. Na ich podstawie mogę być jednak pewny, że kolejne mnie nie rozczarują. Poetka zna się na swoim fachu i unikając popularnego zakotwiczenia tylko i wyłącznie w języku, pozostając w niszowych wydawnictwach, współtworząc offową scenę poetycką, daje satysfakcję płynącą z możliwości nagłego odkrycia prawdziwych pereł, czekających tylko na poważnego i skupionego czytelnika. Chociaż nie będę zaskoczony, gdy jej poezją zainteresują się mocniejsze wydawnictwa (minus dla Black Unicorn za edycję panopticonu), a tym samym poetka stanie się sławniejsza… Nieszczęsna fortuna, która nie pozwala nam zatrzymać niektórych rzeczy tylko dla siebie.



Marcin Sierszyński

[Nisza Krytycznoliteracka]











Na podstawie:

1.

Aleksandra Zbierska, Wibrujące ucho

Seria Wydawnicza Pisma Literackiego RED, 2009



2.

Aleksandra Zbierska, Panoptikon

Black Unicorn, 2009


http://www.wywrota.pl/db/artykuly/17581_dialogi_zbierskiej_nisza_krytycznolitera.html

niedziela, 1 sierpnia 2010

Nisza krytyczno - literacka /2/

„O murzyńskich biodrach i poetyce pingwina, czyli wysoce subiektywna recenzja twórczości A. Zbierskiej”.
W ramach Niszy Krytycznoliterackiej ukazuje się na naszych łamach kolejny tekst o twórczości poetki - Aleksandry Zbierskiej. „Zbierska jest świadoma mocy pisanych słów i własnego talentu. Nie boi się języka



[Panoptikon]
Aleksandra Zbierska jest postacią dobrze rozpoznawalną w środowisku Liternetu. Jak wiele innych osób skorzystała z możliwości, jakie daje piszącym Sieć i rozpoczęła poszukiwania swojego języka właśnie na łamach serwisów o tematyce literackiej. Czy go znalazła? Raczej tak. Jednak nie zamknęła się w ramach stron dla – bardziej lub mniej – początkujących twórców. Brała udział w wielu konkursach literackich. Jest współautorką antologii poezji kobiet „Solistki” wydanej w tym samym roku, co dwa tomiki jej wierszy – „Wibrujące ucho” (Seria Wydawnicza Pisma Literackiego „RED”, 2009) i „Panoptikon” (Black Unicorn, 2009 oraz wydanie elektroniczne – wydawnictwo e-bookowo.pl). Śmiało można powiedzieć o sukcesie. Nie tylko komercyjnym, ale również artystycznym.



Zbierska jest świadoma mocy pisanych słów i własnego talentu. Nie boi się języka. Wie co chce powiedzieć, robi to w sposób, który trafia do czytelników.





Jej książki można porównać do targu, na którym znajdzie się wszystko. Są wulgaryzmy i kolokwializmy, które ubrane w ciekawe i frapujące konteksty znaczeniowe, nie rażą, a upłynniają teksty. Są liczne odniesienia do spraw intymnych lub polityki seksualnej [ jak choćby w wierszu „Zapytałam, dlaczego to zrobił”: Bo ceni różnorodność – odpowiedział facet co zdradził/i zdradzi jeszcze nie raz. Potem mówi o kulturze fiuta/ i murzyńskich biodrach – dużych, przepastnych,/o których marzy Kuba B(...)]. Gdzieś występuje pingwin, można odnaleźć też homoseksualistę. To wszystko miesza się z dużą dawką ironii i najróżniejszych kontekstów filozoficznych.



Zbierska słucha i obserwuje, a następnie „bawi się” w interteksty. Wchodzi w skórę innych osób, w tym znanych pisarzy (np. w wierszu „W stronę hetero” z pierwszego tomu, pojawia się Charles Bukowski).



Jedną z głównych cech tej poezji jest nakładanie na siebie wielu rzeczywistości i łamanie zestawu pozornie oczywistych schematów i przekonań. Można odnieść wrażenie totalnego poplątania, wręcz chaosu. Jednak mimo konwencji strumienia świadomości, wiersze są spójne, ale nie monotematyczne i nudne.

Poetka ma niezliczoną ilość motywów i pomysłów. Rozważa problem Jednostki vs. Społeczeństwo [ Tutaj idealnym cytatem byłby cały utwór pt. „wieszając psy” z drugiego tomu]. Zastanawia się też nad tworzeniem i sensem życia. Trafnie zauważa: Są ludzie, którzy gdyby nie pisali, nie lepili/ w czymkolwiek, prawdopodobnie/ popełniliby samobójstwo(...) („talent oblige” z tomu Panoptikon). Przy tym wszystkim nie ucieka od liryzmu. Potrafi konstruować delikatne i misterne, niczym pajęcza sieć, konstrukcje, dzięki którym czytelnicy bez trudu czują nastrój opisywanych miejsc i zdarzeń.



Mimo widocznego gołym okiem kunsztu, Aleksandra nie stawia na pierwszym miejscu estetyki, czy tzw. „czystości”. Jest otwarta. Wiersze ociekają emocjami, intuicją i ogólnymi przemyśleniami. Nie są „dopieszczone”. Bywają nawet przegadane. Rzuca się w oczy niedbałość o interpunkcję, niekiedy nawet wyliczankowość. Jednakże podczas czytania ma się wrażenie, że to celowe. Tak miało być. Zbierska zachowuje dystans do języka, którym się posługuje (czego dowodem są emotikony, które wstawiła w jednym z utworów), a jednocześnie ma świadomość jego siły. Na tym właśnie polega cała moc tych tekstów. Wyróżniają się wśród wielu wydumanych tomików o niczym, które zalegają w księgarniach.



Ktoś mógłby powiedzieć, że to poezja dla niskich klas społecznych. Przecież oparta jest na jasnych przekazach ubranych w proste, wręcz podwórkowe słownictwo. Ja jednak odbieram twórczość Zbierskiej jako coś dla mas w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wiersze na czasie, a jednocześnie uniwersalne. Bliskie sercom wielu odbiorców. Zrozumiałe, ale zmuszające do myślenia i wyciągania wniosków. Czuć wyraźne kobiece pióro, a jednak Autorka znajduje fanów nie tylko wśród feministek, czy gospodyń domowych, które lubią wiersze pisane „po babsku”. Jej książki są czytane i cenione również przez mężczyzn w różnym wieku.

To teksty efektowne i efektywne, ale nie efekciarskie – właśnie tak określiłabym je w kilku słowach.

Gdzieś padło pytanie: „czy to jest dobra poezja?”. Według mnie tak. Może nie najwspanialsza, jaką czytałam, ale zdecydowanie bardzo wartościowa. Jest pomysł i jego umiejętne przedstawienie. Nie wszystkim muszą podobać się takie wiersze, ale z czystym sumieniem powiem każdemu, że warto je czytać.





Olivia Betcher.

[Nisza Krytcznoliteracka]



Na podstawie:

1.

Aleksandra Zbierska, Wibrujące ucho

Seria Wydawnicza Pisma Literackiego RED, 2009



2.

Aleksandra Zbierska, Panoptikon

Black Unicorn, 2009



3.

Dyskusja na forum portalu Wywrota.pl:

„Czy to jest ta dobra poezja? Wiersze Anny Zbierskiej”

http://www.wywrota.pl/forum/topic/17248



----------------
----------------

http://www.wywrota.pl/db/artykuly/17563_o_murzynskich_biodrach_i_poetyce_pingwin.html

Nisza krytyczno - literacka

„Gra o różnicę. O osobliwościach wszystkiego w tomie Panoptikon Aleksandry Zbierskiej”.



[Aleksandra Zbierska, Panoptikon]




Panoptikon, czyli wszystko i wszystek, każdy i wszech; widziane, ujmowane, wyobrażane. Subiektywnie określona całość, solipsystyczna wizja wszystkiego w poetyckiej perspektywie. Wizja, którą można opisać jako panopticum, czyli świat ukazujący się w krzywym zwierciadle, w osobliwej formie. Być może to zwierciadło powie nam więcej, dzięki temu, że inaczej... W pewnej optyce można sobie przecież wszystko wyobrazić, można wszystko zobaczyć i w jednej chwili zrozumieć, a jednocześnie można się czuć się jak w muzeum woskowych figur, jak w galerii osobliwości. Tyle mówi tytuł i to chyba chce powiedzieć, wykrzyczeć, a miejscami wysączyć przez zaciśnięte zęby Aleksandra Zbierska w swojej nowej książce poetyckiej.



Dużo w tym tomie napięcia i złości, o śmierć, na śmierć, ale nie tylko o to, również o łóżko, o szczerość lub kłamstwo, o degrengoladę. Dużo seksualności, furii żeńskiej dykcji. Ta złość ma jednak również wymiar ponademocjonalny, jest rodzajem świadomości. Z przetrawionej przez autorkę materii doświadczeń rodzi się w tych wierszach wiedza. Wypowiadana wprost, do ludzi, ale nie przeciw ludziom, raczej wbrew i na przekór przyzwyczajeniom i „społecznym przystosowaniom” (Wieszając psy), z intencją wejścia w bezkompromisowy dialog z czytelnikiem.



Z pewnością wszelka stagnacja i życiowa jałowość są poetce jak najbardziej obce, co wynika już w trakcie lektury pierwszego wiersza. Talent oblige. Do czego? Czy może: jak to się dzieje? Jak to obligowanie działa? Te pytania pojawić się muszą już na samym otwarciu. Dynamicznie, z energią rozpoczyna się Panoptikon, od przywołanej w motcie i rozegranej w wierszu frazy Arystotelesa o źródle ruchu i przemiany. Jak działa siła poruszająca wszystko, w tym i dusze istot żywych? Zbierska źródło tego ruchu widzi wśród własnych dyspozycji: „trzeba zainicjować ten ruch, bo myśl nie trudząca się gaśnie”. Szczególnie, że talent obliguje. Talent też dojrzewa, ale nie rozwijany marnieje, a wraz z nim marnieje człowiek, który nie tworzy: „Są ludzie, którzy gdyby nie pisali, nie lepili w czymkolwiek, prawdopodobnie popełniliby samobójstwo”. Czyżby Zbierska pisała o sobie? Alternatywą dla braku energii twórczej, braku działania, pisania, jest w tym wierszu potencjalna śmierć – wizja samobójstwa, albo atrofii życia mentalnego. Czyżby poetka aż tak poważnie traktowała swoje pisanie? (…)

[A więc] talent obliguje... do życia! „Myślę: umarł, pójdę żyć”(Pusta noc). A żyć, to pisać, lepić w czymkolwiek (Talent oblige). Czyli... pisanie to gra o wszystko. O różnicę we wszystkim. O swoje miejsce?



W przestrzeni różnicy właśnie rozgrywają się wiersze tego tomu. W przestrzeni między korytarzami, w optyce przypominającej nieco nastrój polskich filmów z okresu „moralnego niepokoju”. Najpoważniejsze, elementarne prawdy i społecznie akceptowalne zasady poddawane są przez Zbierską prześmiewczej lub prowokacyjnej weryfikacji. Od początku można się poczuć wprowadzanym przez poetkę w nieznane rejony, pomiędzy Śmierć i śmierć, przed oblicze Boga, którego się nie bał samobójca (Wieszając psy), a widok „boga lekko wystraszonego drżeniem cichej wody” (Drąc koty). To jest obszar prowokacji i ryzyka, który trzeba w poezji Zbierskiej czujnie eksplorować, by nie stracić tego głębszego planu, nie uchybić echu… Bo przecież najłatwiej powiedzieć, że te wiersze są zawiłe, bliskie filozofującej prozie poetyckiej, przeintelektualizowane, że to się trudno czyta .Tutaj nie tylko to, co autorka opowiada, albo co przywodzi na myśl, ale również jak to robi, jest ryzykowne. To jest poezja, która próbuje c o ś mówić przez to j a k mówi, choćby to coś nieustannie się wymykało. Może chodzi o ten „nikły, lecz nieredukowalny ślad wszystkiego” (Melancholia), który Zbierska próbuje w poezji odnaleźć i zaznaczyć w bardzo swoistym stylu.



Dyskurs rozgrywany w przestrzeni niewidocznej różnicy „pomiędzy papierem a ptakiem” (To, czego nie powiedziano); prawdopodobnej różnicy „pomiędzy otwartym a zamkniętym”(tamże); między żywymi, w czymś lepiącymi i umarłymi, bądź umierającymi; mężczyzną a kobietą; a nawet w „szczelinie pomiędzy dwoma idealnymi ciemnościami”(Szparag), ma w książce Aleksandry Zbierskiej osobisty, ale i estetyczny wymiar. Poetka nie myli pojęć. To jest literatura inspirowana życiem, nie odwrotnie, nikt tu nikogo nie próbuje naciągać, ani hipnotyzować, i mimo, że padają czasem zaklęcia, np. „Niech: Duch weźmie górę nad materią_” (Body art) , to jednak forma ich zapisu ujawnia intencję narracji, jako zabawy figurą/zaklęciem i odniesieniem/nakładką: „Tako_rzecze _intencja _liter_moich”(tamże).



Teksty z Panoptikonu są wierszami sprawnie napisanymi, w kontrze do tradycyjnych układów, z wykorzystaniem bogatego arsenału języka abstrakcji ( supozycje, casusy, syntezy, eskapizmy i inne izmy...), ale i świetnie dysponującymi takimi środkami jak kpina, językowy żart („kopula raza” Eleganccy, elokwentni) oraz wulgaryzm („Chuju jeden” Przestrzeń między korytarzami; „pizdencjusze” Jak zawsze). Dzięki temu właśnie, wszechobecna i pełna napięcia, ale też nieco rozdygotana, emocjonalność żeńskiej narracji zostaje tu niebanalnie złamana i zrestytuowana na poziomie autorstwa. Oto, udaje się bowiem poetce opowiedzieć poruszającą historię osobistą i nadać jej charakteru literackiej rozgrywki, lingwistycznej zabawy.



Osobiście nie zachwyca mnie wtrącanie pojęciowości filozoficznej do tekstów poetyckich i czynienie z niej rodzaju kwakwofonii (poezja qua filozofia; filozofia qua poezja;), ani też makdonaldyzacja życia spójników w języku polskim... Nie jestem fascynatem efektownych udziwnień ortograficznych, interpunkcyjnych, czy graficznych, w poezji. Jednak w przestrzeni tomu Aleksandry Zbierskiej rzecz ma się nieco inaczej... Trzeszczą granice mojej czytelniczej wytrzymałości, kiedy widzę w wierszu frazę: „nas teraz do głębi – Tak! ^^Gnębi! Rozumiesz: ten Znak oporu - -> Coś...” (Body art), ale to, że jestem zaskoczony, wybity, może nawet zniesmaczony, pozwala mi inaczej odnieść się do fragmentu tradycji literatury parafrazowanego przez Zbierską w ostatniej linijce tekstu: „Tako_rzecze_intencja_liter_moich”. Jakiż to inny Nietzsche! W tym momencie, w optyce poprzednio osiągniętego dystansu, ujmuję fakt, że... to jest dobrze napisane. Świeżo i odważnie. A więc tak! „Żeby nie została żadna kreska, krzyżyk, ani kropka z tego mesmeryzmu”(Body art). Bez takich prób, które nie zawsze wychodzą poezji i poetom na dobre, niczego nie dałoby się na nowo zobaczyć, przemyśleć, po swojemu napisać. A już na pewno wszystkiego.



Przyjmijmy że literatura to jednak tylko gra. Tylko taka, że raz w nią wszedłszy nie można się z niej wycofać... (Może dlatego, zaledwie po kilku miesiącach od publikacji debiutanckiego tomu pt. Wibrujące ucho, Aleksandra Zbierska wypuszcza na rynek nową pozycję książkową…) Gra w szachy, czy w kółko i krzyżyk z lirycznym podmiotem, wymykającym się i enigmatycznym, bądź nazwanym po imieniu, czasem jednak imienia świadomie pozbawianym. Gra w klasy z czytelnikiem i literaturą. Czy gra o wszystko? Skoro „wszystko wokół przesadnie realne”(Piekło)... Można mieć swoją klasę w literaturze, albo „przyciąć piętę, by wcisnąć stopę w złoty pantofelek” (Jak zawsze)... Aleksandra Zbierska jawi się w tomie Panoptikon „Dziewczyną, która jest w drodze [przekornie] tej niewłaściwej”(Napisałam ci kartkę), ale z pewnością pokonującą tę drogę na własnych obcasach. Zbierska jest Solistką i solipsystką, autorką wierszy bynajmniej nie docinanych do wcześniej wymyślonej całości, poruszających, często ryzykownych, ale za to świeżych, innych, pisanych bez „dorabianej do kurestwa ideologii”(Kwit z pralni). W tym właśnie widzę ich niebagatelną wartość literacką.

Paweł Kaczorowski





*

Aleksandra Zbierska, Panoptikon, Wydawnictwo: BLACK UNICORN, Jastrzębie Zdrój 2009. Okładka twarda, stron 60.



Zobacz też:

Aleksandra Zbierska Wibrujące ucho, Seria Wydawnicza Pisma Literackiego „Red”, Opole 2009.



Solistki. Antologia poezji kobiet (1989. – 2009.); pod redakcją: Marii Cyranowicz, Joanny Mueller i Justyny Radczyńskiej. Oprawa graficzna: Marta Ignerska, rysunki: Pola Dwurnik; Wydawca: Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2009.



*

Link do wątku: Czy to jest ta „dobra poezja”? Wiersze Aleksandry Zbierskiej: http://www.wywrota.pl/db/forum/sb,time,parent_id,17248,nh,2




---------------




http://www.wywrota.pl/db/artykuly/17558_gra_o_roznice__w_tomie_panoptikon_aleksa.html




--------------
--------------












Czy to jest ta „dobra poezja”? Wiersze Aleksandry Zbierskiej.


W ramach działań Niszy Krytycznoliterackiej rozopoczynam nowe wątki z analizami i omówieniami wierszy poetów polskich odnoszących sukcesy w ostatnich latach.

Lista Autorów i omówienie założeń projektu Nisza Krytycznoliteracka znajduje się tu:

www.wywrota.pl/db/artykuly/17507_nisza_krytycznoli…


Tym razem zajmiemy się twórczością Aleksandry Zbierskiej z Poznania.

Poczytać o tej poetce można tutaj:
poewiki.org/index.php/Strona_osobista:Aleksandra_Z…

Apeluję:Wywrotowicze, Wywrotowcy i Wywrotki: Do dzieła! Bądźcie zdeterminowani i odważni, ale przede wszystkim wnikliwie czytajcie poezję i wyrażajcie o niej swoje opinie.


Oto wiersz z pierwszego tomu Aleksandry Zbierskiej pt. "Wibrujące ucho" (Seria SŻP, Seria Wydawnicza Pisma Literackiego "Red"; 2009):


"Zapytałam, dlaczego to zrobił"


Bo ceni różnorodność - odpowiedział facet co zdradził
i zdradzi jeszcze nie raz. Potem mówił o kulturze fiuta
i murzyńskich biodrach - dużych, przepastnych,
o których marzy Kuba B, bo:
demona murzyńskiej dupy nie wypędzi się z łba
czytając Spinozę czy Freuda - to instynkt

przeciwny skokowi. Siedzę w fotelu i czuję jakbym szła;
jakbym szła długą nocą - za nim i po niego,
a przecież nikt nie jest taki specjalny.
Odprysk Ducha -
najwspanialsza rzecz, jaką wszyscy dzielimy.

- Niech pani tak nie mówi, będę wył - powiedział
facet, który zdradził i zdradzi jeszcze nie raz.
Skąd ma wiedzieć dlaczego ten płacz?
Opanował się i wszystko jest ok. -
trumna na swoim miejscu, i ładnie zamknięta;
Orkiestra dęta gra Marche funebre Chopina,
słońca nie ma - a życie jest.

Autorka wybrała ten tekst, jako jej zdaniem udany, osobiście komentuje jego powstanie w następujący sposób:
"Uważam że najlepszy [z pierwszej książki] jest "Zapytałam, dlaczego on to zrobił" - autentycznie napisałam go w jednej sekundzie rozgoryczenia. Prawie wcale nie poprawiany, wykreśliłam poźniej z niego może jeden wyraz..."

Co sądzicie? Zapraszam do komentowania.




c.d. tu: http://www.wywrota.pl/forum/topic/17248