Śnigrobek
Czas się włóczył po drzewach
Noc przyszła – żałobna.
Cienie wszystkich umarłych – ubożuchno
szare –
Pochowały Śnigrobka na wieczną niewiarę
We wszystkich grobach na raz i w każdym
- z osobna
Bolesław Leśmian
a,
póki co, nie opłakuje rodzących się dzieci,
więc liczymy straty: to co widać? Idą ludzie:
taki marsz, pielgrzymka – kobiety, mężczyźni,
feeria kwiatów, wstążek; obok świeżej mogiły
napis mruga do mnie: umrzesz, umrzesz
- umrę (?) – każda rzecz z osobna
ii,
cudze przerażenie chodzi mi po plecach,
czyjaś starość bezzębna, cudze niedołęstwo,
nicość w gruncie rzeczy i to już zostanie.
wypełzła spod ziemi żółta gąsienica – what?
wypłaszczone usta krztuszą się od śmiechu:
dzikie mięso – oto czym jesteście (ziew)!
1’.
dziecko dziwnie stare potrząsa badylem;
tam, na czarnej rolce mój czas się odkręca.
papieros i suchy poranek – cholera,
na co mi taki wspólnik i konfident?