- czas minął.
Zamyślone zwierzę patrzy w arsenał gwiazd - nieco
to infantylne – zauważa – i, nie zważając na stygnącą w talerzu
zupę, dokonuje wiekopomnego odkrycia - aha!
Płeć aniołów jest ambiwalentna! Wyrzuca w kosmos
talerz - żeby wyjść ze wspomnień – w dupie mam takie
anioły! A anioł niczym sęp wlatuje przez okno i
kpiąc sobie ze zmysłów rozsiada się w pościeli,
jak w błocku szczęścia, w owej zatoczce niezmąconego
jeszcze wczoraj snu, spędza kilka uroczystych chwil. I
upajając się zapachem zastygłej na ścianach zupy
bierze ambiwalentny rozpęd - wskakuje w Armagedon: aha!
Przydałby się śmigłowiec z gigantycznym magnesem.