ŚWIECZKI MIAŁY BYĆ NA TORCIE
w niedzielę człowiek prostuje plecy,
trzeba być apostołem, wasza świątobliwość,
niemowlęcia ssącego sutek
szlochającej matki pod prysznicem
mściwej pamięci, plam rozwiązłości
dusz nienarodzonych
butów
ze skóry umarłych, bydląt na talerzach.
dobrej myśli, przepychu, bestialstwa moralności
tęsknota? strach? czy to ważne?
trzymajmy się faktów, wasza świątobliwość - spokój
jest tylko na szczycie, na dole światy są w furii.
piękno serca
jest oczywiście w świątyniach.
URIEL nawiedzenie
NAWIEDZENIE
Pił okresami i każdego dnia.
Do posiłków, z przyzwyczajenia, w szafie.
W domu, w towarzystwie lecz równie chętnie
sam. Pił przez okrągłą dobę, i wszystko
co miał pod ręką. Ale
gdy ciemność osiąga największe
natężenie, staje się pełna noc, zamknięcie
pod ziemią - świat i rzeczywistość tracą
powiązania i stają się w najwyższym stopniu
niefiguratywne. Nic tylko wyskoczyć
z 7 lub 11 piętra. Ale
spowodowałoby to niewyobrażalne
zapaskudzenie chodnika. Po pierwsze
trzeba ziemskie szczątki zbierać
za pomocą śmietniczki i ścierki, po drugie
trzeba to spłukiwać szlauchem, a poza
tym szorować. Ale
ten rozprysk imponuje. Postanawia
najpierw zjeść coś naprawdę dobrego.
Wybiera włoską restaurację, wypija dwie
szklaneczki whisky, ospale przegląda gazetę
na stronie nekrologów i czeka. Kelnerka
ulega wrażeniu, że coś się stało i pyta o to.
- No niestety - odpowiada. Ale
już kelnerka pochylała się nad nim
z elektrycznym skalpelem i jednym ruchem
otwiera mu czaszkę na czubku głowy,
mniej więcej tak, jak ścina się czubek orzecha
kokosowego. - Żeby umożliwić oddychanie,
także tą drogą - wyjaśnia. - A l e ż !
Egzorcyzmy
Jestem przerażony człowiekiem, który we mnie mieszka - powiedział. Nie lubię go. Co więcej! Pokochać go nie sposób! Obsesyjnie odczuwa własną nicość, od której pęcznieje się z dumy. Słabość budzi agresję, a strach wątpliwość, ale wyobraź sobie, że dzik atakuje myśliwego – można wątpić? Trzeba! Postanowiłem - zanim mnie powali i rozerwie brzuch - sam wyskoczę z życia.
- Nie przygaduj zwierciadłu, kiedy masz gębę krzywą - odezwał się ten Drugi .
- Fiu, fiu, poliglota - myślę sobie, przecież to słynne zdanie z Rewizora?!
- Pan jesteś nawet nie bydlę, lecz w gruncie rzeczy cmentarny karawan - odezwał się mój znajomy.
Po zawierusze przekleństw, gwizdów i oburzenia skurczył się w sobie,
jakby jedną stroną swojej istoty przechodził w inny wymiar. Miało się chęć z miejsca rozedrzeć, poćwiartować, zetrzeć z powierzchni ziemi to bezczelnie wyślizgujące się z niego ciało, ale skulił się, zaszlochał, niczym dziecko, położył się w sąsiednim pokoju i głucho kaszle.
- Dosyć już! Dosyć! - krzyczę i czując na sobie smagnięcie drapieżnego spojrzenia zza drzwi zbiegam po schodach. Po kilku dniach spotykam go znów:
– Jak Pan się miewa? - pytam.
– Chodzę i patrzę - odpowiada.
– Nie ma na co patrzeć – odzywa się ten Drugi – same świństwo wokół.
- Przepraszam - pytam - nie pamiętam jak się Pan nazywa...
Zacisnął wargi, jakby przełknął coś kwaśnego.
– Jestem teraz pod cudzym nazwiskiem.
- I cudzym paszportem – wtóruje ten drugi.
- O surowości okrutnego Jehowy! Dzik powalił myśliwego!
- I świnie wyszły z wody – odzywa się ten drugi.
- Kominami łodyg!
– W górę!
- W dół!
- Radujmy się w Panu – wykrzykują obaj.
I zdaje się, ja też.
URIEL sufler
Wszyscy
[ uczestniczymy w pogoni za przyjemnościami - w tej czy innej postaci -
przyjemnością intelektualną, zmysłową, kulturalną; przyjemnością poprawiania, mówienia innym, co mają robić, naprawiania zła społecznego, czynienia dobra; przyjemnością większej władzy, większej fizycznej satysfakcji, większego doświadczenia, większego zrozumienia życia i posiadania wszelkich umiejętności umysłu.
Największą przyjemnością jest oczywiście posiadanie Boga. Ponieważ
boimy się być nikim, boimy się wszystkiego, walczymy o powtórzenie i przedłużenie przyjemności przeobrażając ją tym samym w ból, w gruncie rzeczy, gdyż nie jest ona taka sama jak wczoraj.
Nauczyciele, święci, autorytety i dzieła, proszę, powiedzcie, co znajduje się za górami, co znajduje się poza ziemią? Skoro żyjemy słowami ?]
żyjemy z drugiej ręki.
Sufler
Kto podszeptuje: Człowiekowi potrzebne jest nie szczęście, sukces, a dobro? Oczywiście rozum zdrowego i silnego przedstawiciela rasy humanoidalnej, który przez cale swoje życie przygotowuje się do śmierci i
umiera.
Ten zdrowy i silny osobnik nie podejrzewa nawet, że zdrowie i siła same w sobie są cenne. Ponieważ wybiera pomiędzy dobrem i złem – jest
wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz